Dodaj zlecenie

Teatry muzyczne

Autor: aniruel   |   12 paź 2011, 10:44   |   Dział: Artykuły

Niemal wszystkie opery i operetki w Polsce rozpoczęły proces rozbudowy. Po latach, kiedy Polacy nie mieli czasu na myśli o teatrze, zbyt zajęci odkładaniem na pralkę, polska scena teatralna rozpoczęła rywalizację z multipleksami o widza.

Musical w Polsce pojawił się w latach 50-tych. Czerpał nie tylko ze wzorców amerykańskich, ale też z własnej tradycji, np. w sztukach „Pan Zagłoba” czy „Pancerni i pies”. Realizacje musicali na rodzimej scenie często przypominała parodię broadwayowskiego pierwowzoru. Prowizoryczność realiów, w jakich powstawały polskie operetki odcisnęła piętno na całym nurcie. Do musicali trafiali tancerze byt słabi, by tańczyć w balecie, aktorzy, którzy nie nadawali się do teatru dramatycznego. W efekcie teatr muzyczny rozwijał się na niezauważanym marginesie, którego przedstawiciele „prawdziwej sztuki” nie brali poważnie. Dopiero w ostatnich dekadach ukazał swój potencjał.

W latach 90-tych afisze zaroiły się od premier, wystawienie musicalu gwarantowało pełną salę. Widowiskowość, tempo, choreografia i muzyka, z jakimi mamy do czynienia w teatrze muzycznym, trafia prosto do widza, dla którego operetka jest przeżytkiem, a opera jest zbyt trudna i zbyt snobistyczna. Opera prezentuje bowiem problemy dla widza odległe i nienamacalne, natomiast musical kusi kąśliwymi tekstami satyrycznymi i melodyjnością.

Spośród gamy polskich teatrów muzycznych w ostatnich latach zdecydowanie wyróżniają się warszawski Teatr Muzyczny Roma oraz Teatr Muzyczny Capitol z Wrocławia. Roma stylem działania zbliżona jest do przedsiębiorstw zachodnich, gdzie rozmach i zobowiązania licencyjne prowadzą do nieprzerwanego wystawiania jednego tytułu przez dłuższy czas. Światowe teatry muzyczne są komercyjnymi przedsiębiorstwami, nastawionymi na zysk. W Polsce niewiele teatrów porywa się na realizację wielkich produkcji. Elementem ich swoistej misji jest promowanie polskich tytułów. Jest to o tyle ryzykowne, że na realizację np. „Akademii Pana Kleksa” Roma zmuszona była wziąć pożyczkę, gdyż żadna firma nie była zainteresowana udzieleniem wsparcia. Inaczej wygląda sytuacja przy produkcji np. „Kotów”. Najambitniejszych zadań podejmuje się wrocławski Capitol. Za „panowania” ostatnich dwóch dyrektorów, placówka ta zamieniła się przystanią dla artystów z najbardziej ekscentrycznymi pomysłami. Ich działalność jest dowodem na to, iż w sztuce nie ma potrzeby trzymania się grzecznej i utartej konwencji, warto za to eksperymentować z niecodziennymi formami.

Spragnieni kontaktu z kulturą melomani rezerwują bilety ze znacznym wyprzedzeniem. Dzięki temu wreszcie znalazły się fundusze na renowacje większości obiektów teatralnych, które są przecież wizytówkami miast. Po rozbudowie wrocławskiego Capitolu scena zwiększy się czterokrotnie, powstanie też nowa Scena Kameralna ze studiem nagrań. Możliwości techniczne teatru również będą nieporównanie większe, dzięki czemu będzie można wystawiać najbardziej efektowne broadwayowskie musicale. Również wygląd zewnętrzny teatru ulegnie zmianie. Miejsce parterowego budynku zajmie pięciokondygnacyjna szklana pierzeja frontowa, przez którą będzie można zaglądać do wnętrza budynku. Pozostaje mieć nadzieję, że intensywne prace przyczynią się do jeszcze większego zainteresowania stałej publiczności. Tym zaś, którzy rzadko zaglądają do teatru przypominamy, że spektakl jest o wiele bardziej trójwymiarowy od najnowszej nawet produkcji kinowej.

KOMENTARZE
  • brak komentarzy