Będą niższe stypendia od października 2011

Rząd oszczędza na edukacji jak tylko może, a teraz dowiaduję się, że być może będą niższe stypendia na uczelniach i to już od nowego roku akademickiego tj od października 2011. Dla wielu studentów nawet te groszowe pieniądze są bardzo pomocne, a teraz i tego nie będzie. Jak państwo chce mieć wykształconych obywateli skoro zabiera wszystko jak leci. Gdyby jeszcze w zamian obniżyli ceny akademików to byłaby to jakaś forma rekompensaty, a tak jest wielkie już nie dokończę co. Żenada.

Już tak nie przesadzajmy, jednak mamy 1,9 mln studentów a pochodzą głównie z rodzin zamożnych, które stać nawet na prywatne uczelnie. Od tego należałoby zacząć, aby do edukacji mieli dostęp ludzie z biednych rodzin. To pozwoliłoby wyrównać szanse na lepsze życie.

Moje dziecko jest jeszcze w gimnazjum i wiele rodziców niepokoi się jak to będzie z tymi studiami wyglądało za parę lat. Coś tam zmienili, że można studiować tylko na jednym kierunku (nawet nie wiem czy to już obowiązuje), teraz stypendia a za niedługo wprowadzą częściową lub całkowitą odpłatność za studia.
Państwo będzie wspomagać najlepszych studentów, to dobrze bo warto, ale co z resztą. Wybitni ludzie stanowią na ogół margines społeczeństwa i co jak jesteś przeciętniak to nic nie dostaniesz?

Państwo to może i by chciało pomóc, tylko nie ma za bardzo możliwości finansowych. Stypendia pochodzą z budżetu a ten wiadomo leży i kwiczy. W Polsce nie ma jakiegoś jednego spójnego systemu stypendialnego i to powoduje, że wystarczy mieć jakąś tam średnią i już dostaje się kasę. Tylko na niektórych wydziałach średnia na poziomie 3,5 jest bardzo dobrym wynikiem, a tymczasem kasę można dostać od 4,5.

Kiedyś czytałem o jakimś inwalidzie co był na 14 kierunkach i na każdym z nich otrzymywał jakieś stypendium specjalne, bo nie było ono zależne od średniej tylko od faktu posiadania orzeczenia o niepełnosprawności i bycia studentem wydziału. Już po roku akademickim chcieli go wywalić z połowy wydziałów za niezaliczone kursy.
To jest przykład przedsiębiorczości ale i cwaniactwa. Koleś dobrze wiedział, że nie musi oddawać pieniędzy jak go skreślą z listy wydziałowej.
To jest też niestety przykład na to jak można kombinować aby uzyskać pomoc finansową, ale to nie fair w stosunku do reszty.

Model edukacyjny powinien być taki jak w USA. Każdy płaci za studia jako dobro wyższego rzędu, natomiast jest rozbudowany system stypendialny i ukierunkowany na rzeczywistą pomoc a nie zwykłe rozdawnictwo. Również w tym procesie biorą udział prywatne podmioty, które fundują studia lub stypendia. U nas jak firma miałaby zasponsorować studenta to wolałaby zbankrutować.
Studia darmowe są mało warte, bo jak można mieć coś za free to tego się nie szanuje. Skutek, wzrosła o 5 razy liczba studentów a jak kończą studia zwłaszcza te bardzo drogie to uciekają za granicę. I to należałoby uregulować poprzez wprowadzenie całkowitej odpłatności za studiowanie i wprowadzenie dobrego systemu stypendialnego.

No a jakie stypendium może zaoferować państwo jak w tej chwili 200 zł to jakiś wielki trud. Nawet jak wprowadzą odpłatność za studia (już nie za moich czasów) na poziomie np. 2500 zł za semestr to ile dadzą stypendium 500 zł i to przy średniej 5,0?
Co semestr trzeba kupować nowe podręczniki, robić projekty itp. A tego na uczelni nie ma. Potrzebując skorzystać z Autocada nie ma takiej możliwości, a kupno programu za 12 tys. zł nie wchodzi w rachubę. Stypendium pozwala przynajmniej na zakup literatury niecałej ale zawsze coś skapnie. na niektórych uczelniach stypendia nie były waloryzowane od 10 lat, to można sobie wyobrazić ile one są teraz warte.

Tylko 10 proc. studentów będzie mogło dostać stypendia (na danym kierunku), a takie jak za wyniki w nauce mają zostać zlikwidowane.
Też nie jest to całkiem w porządku, że tak istotne zmiany wprowadza się w tym roku a nie w przyszłym. Ci co żyłowali się, aby od następnego roku dostać stypendium zostaną się na lodzie. jak w takim razie ludzie mogą mieć zaufanie do władzy, która robi takie numery.
Tzw. bezpłatne studia są tak naprawdę tylko z nazwy. Nie ma czesnego na państwowych uczelniach, ale koszty zakupu materiałów i innych potrzebnych rzeczy są spore, a tu niestety nie ma żadnej pomocy. Stypendium socjalne przyznawane jest gdy dochód na członka rodziny nie przekracza chyba 384 zł (nawet nie to będzie 500). Czy ktoś myśli, że mając taki dochód w rodzinie kogoś stać na studiowanie? Fakt, że na "bezpłatne" studia dostają się ludzie z rodzin zamożnych, ale sporo jest też z biednych rodzin, a zmiany stypendialne uderzą najmocniej tych ostatnich.

18 marca 2011 Sejm przyjął poprawki Senatu do nowelizacji Prawo o szkolnictwie wyższym. Zatwierdzone zmiany powodują, że likwidacji ulegnie stypendium za wyniki w nauce lub sporcie i zostanie zastąpione stypendium rektora dla najlepszych studentów:

1) przyznawane ono będzie wyłącznie na wniosek studenta (a nie jak dotychczas z urzędu),
2) stypendium rektora otrzymywać będzie mogło maksymalnie 10 % studentów danego kierunku studiów,

3) stypendium rektora będzie mógł otrzymać student, który:
osiągnie wysokie wyniki w nauce (średnia ocen) LUB będzie posiadał osiągnięcia naukowe, artystyczne albo wysokie wyniki sportowe
4) stypendium rektora będzie znacznie wyższe od dotychczasowego stypendium za wyniki w nauce,
5) będzie można łączyć stypendium rektora ze stypendium ministra (do tej pory było to niemożliwe).

Z tego co wiem, to na uczelniach nie ma stypendiów artystycznych i sportowych więc te będą musiały wypracować jakieś kryteria oceny, kto i na jakich zasadach je otrzyma i w jakiej wysokości.

Na jednej ze stron uczelni znalazłem taki zapis


Wysokość stypendium socjalnego jest zróżnicowana w zależności od osiągniętego na członka rodziny studenta dochodu:
1.Dochody w przedziale 602 zł. netto - 500 zł. netto - stypendium w wysokości 100,00 zł.
2.Dochody w przedziale 499 zł. netto - 450 zł. netto - stypendium w wysokości 120,00 zł.
3.Dochody w przedziale 449 zł. netto - 400 zł. netto - stypendium w wysokości 160,00 zł.
4.Dochody w przedziale 399 zł. netto i niższe - stypendium w wysokości 200,00 zł.

Jak mało kiedy, ale zgadzam się, że mając mniej jak 400 zł dochodu na członka rodziny to o studiowaniu można zapomnieć, chyba że taki student znajdzie jakieś dobrze płatne zajęcie, co nie jest praktyką.