U mnie własnie też to dochodzi do pięciu dni, co oznacza nieraz właściwie połowę wakacji Ja zawsze biorę tabletki, które mozna dostać bez recepty, typu Stoperan czy Lioton, ale nie zawsze działają jak należy.
W egipskich aptekach można dostać leki na te objawy, np Antinal lub Diax. Są bardzo tanie, chociaż trzeba uważać, bo sprzedawcy gdzieniegdzie próbują oszukiwać i sprzedają po mocno zawyżonych cenach!
Ja w podróż biorę zawsze, nieważne dokąd się wybieramy, lek na biegunkę Taninal, Smectę (to nie hamuje, ale uzupełnia elektrolity, co łagodzi objawy - człowiek nie czuje się jak z krzyża zdjęty). No i coś na gorączkę. Na wszelki wypadek
Mojego męża w Chorwacji nieźle ścięło z nóg. To na pewno nie jest taka egzotyka jak w krajach Afryki czy Ameryki Południowej, ale wszystko zależy od tego jak wytrzymały ma się żołądek. Jeśli zdarzają Ci się problemy żołądkowe albo jedziesz z dziećmi to koniecznie się zabezpiecz, bo może byc różnie.
Ludzie, a po co to wozić ze sobą? Przecież w tych wszystkich kurortach są apteki, można bez problemu kupić co trzeba. Akurat ta zemsta faraona jest tak powszechna, że leków na biegunke tam nie zabraknie Chyba, że ktoś jedzie na wakacje do buszu.
Kilka tabletek raczej nie zajmie Ci dużo miejsca w walizce A ja wolę kupić w Polsce, gdzie mam ulotke w języku, który rozumiem, a nie po chorwacku będę mial problem, żeby się w ogóle w tej aptece dogadać. Chociaż i tak lepiej chyba w Chorwacji niż w Egipcie
Akurat w Egipcie wystarczy pokazać na brzuch, aptekarz od razu będzie wiedział o co chodzi, bo tam 90% turystów przychodzi po środki na biegunkę A zresztą mówią po angielsku, więc nie trzeba być Arabem żeby się porozumieć.
Jasne, można bez problemu zaopatrzyć się w aptece na miejscu. Tylko radzę wziąć pod uwagę, że jak dopadnie gorączka i trzeba co 20minut pędzić do ubikacji, to człowiekowi nie w glowie chodzenie do apteki. Uwierzcie mi, ta przypadlość może naprawdę nieźle "zmierzwić" jak to mówi mój mąż. Ja leżałam jak padlina i gdybym była tam sama, to nie mialabym sily iść do apteki.